MANIPULACJA W ŻYCIU BLOGERKI;)

Gdy zaczynałam pisać ten wpis zastanawiałam się, jak go zatytułować. Nic mądrzejszego bardziej rozsądnego nie przychodziło mi do głowy. Na samym początku mówię od razu, proszę odebrać wpis z przymrużeniem oka. Chcę opisać jedynie jak za pomocą technik manipulacji firmy kosmetyczne wykorzystują popularność blogerek do osiągania jak największych zysków. Oraz chcę pokazać jak my zwykli klienci dajemy się naciągnąć tym wszystkim firmom. I to nie przez blogerki, wstyd się przyznać, ale przez nas samych.
Nie zdajemy sprawy, jak łatwo nasz mózg jest w stanie dać się oszukać. Jak łatwo wpływ drugiej osoby może wpłynąć na nasze decyzje. Zapraszam

Poniżej przedstawię Wam kilka reguł manipulacji ;)
 
Reguła wzajemności- coś za coś. 

Przykład 1: Chyba każda z blogerek otrzymała od firmy jakąś paczkę. Czy to z maseczkami, kremami, perfumami. Oj mogłabym wymieniać w nieskończoność ;) Dostajemy taką paczkę i co dalej? Większość z Nas umieszcza ją na swoim blogu, Instagramie. Firmy o tym wiedzą, że z wdzięczności pokażemy ich produkty. A im paczka bardziej wypchana, tym nasza "wdzięczność" większa. Po co firmy to robią? Aby zaoszczędzić na promocji. My na blogu pokażemy to za darmo ;) Czyli zrobimy reklamę za free. Jak to przedstawiciel firmy powie: wilk syty i owca cała, ale czy rzeczywiście? 

Przykład 2. Darmowe próbki w sklepie. Każdy z nas do swojego zamówienia lubi dostawać coś za darmo. Jak to miło jak do torebeczki wrzucą nam darmową próbkę kremu na stopy, czy maseczki na trądzik. I oczywiste jest, że im więcej tych próbek, tym my jesteśmy wdzięczni pani ekspedientce, że z czasem wrócimy po te produkty, albo będziemy robić zakupy tylko w tym sklepie, bo ta Pani dała nam coś za darmo. Takie rzeczy to tylko w filmach ;)

Przykład 3: to co chyba najlepsze. Degustacje ;) Miesiąc temu, w sobotę weszliśmy z narzeczonym do pewnego, dużego sklepu. Najedliśmy się i napiliśmy za darmo. Makaron z sosem pomidorowym był tak dobry, że wróciliśmy po niego. To nic, że mały słoiczek kosztował 12 zł, ale smak niezapomniany. I tak to działa, firma wysłała swoje dziewczęta, aby namawiały do zakupu, a my klienci w zamian kupujemy ten produkt. Najbardziej lubię degustacje drogich marek. Wtedy wiem, czy cena idzie w parze ze smakiem.

Społeczny dowód słuszności- 
Czyli im coś bardziej popularne, tym rodzi się w Nas przekonanie o jakości produktu. Inaczej mówiąc idziemy za zdaniem tłumu.

Przykład 1. Liczba fanów na FB ;)
Ostatnio rozmawiałam z koleżanką o kremie pod oczy. 
- Słuchaj, blogerka X badzo go poleca. Wiesz,jest bardzo lubiana, ma 100k na FB. Więc chyba ten produkt musi być dobry".
No i ręce mi opadły. Ale to nie pierwszy  taki przypadek. Kilku moich znajomych szuka knajp, po tym ile mają laków. 
-"Bo wiesz, skoro inni lubią to musi być dobra" 

Nawet nie wiecie, jak dziś łatwo kupić lajki. 
Jesteś blogerką, masz poniżej 1000 lajków, firmy Cię nie zauważą. Taka prawda. 
Dla nich liczy się liczba, nie jakość. Dlaczego do dużych kampanii zapraszają dziewczyny, co mają po 200k, nawet i więcej, bo wiedzą, że przyniosą zysk.

To najbardziej boli, że nie praca, osobowość, wiedza, a ilość lajków wyznacza, czy dana rzecz, osoba, czy miejsce jest godne uwagi. 

Przykład 2: reklamy, które zmawiają nam, że reszta społeczeństwa tak robi, zrób i Ty ;)
90 % gospodyń domowych pierze w proszku Dosia, a w rzeczywistości  nie różni się niczym od innych firm. A może kupiłeś pastę do zębów, którą polecają wszyscy dentyści na świecie? 
99 % klientów kupiło ten szampon
Jak wchodzi nowy produkt na rynek, zaraz robi się szum wokół niego w Internetach. Rodzi się wtedy w Nas przekonanie, że muszę to kupić i sprawdzić.Skoro tyle blogerek chwali więc i u mnie się sprawdzi.   
Idź za tłumem, będzie Ci dobrze mówili.  

Reguła lubienia i sympatii 
Jeżeli kogoś lubimy, chętniej wypełnimy jego proś

Przykład 1- zachwalany krem przez blogerkę, Youtuberkę, celebrytkę. Gdy usłyszymy o danym produkcie dobrą opinię z ust osoby, którą doceniamy, lubimy bądź szanujemy, chętniej kupimy daną rzecz. Nawet jeżeli nie kupimy to przechodząc obok niej, zwrócimy na nią uwagę. Firmy kosmetyczne też to wiedzą. Zauważyliście pewnie, że te dziewczęta, które są popularniejsze, współpracują z markami, tzw. "z wyższej półki".  Nie widzę w tym nic złego, jeżeli opinia jest szczera i sprawdzona. 

Przykład 2.  " Ja dla swojego dziecka sama bym to kupiła", " Oj jak pani ładnie wygląda w tej sukience, sama chętnie bym sobie taką sprawiła". Takie słowa słyszał chyba każdy z nas;) I ich tłumaczyć nie trzeba

Wpływ autorytetu  
Jeżeli uważamy kogoś za autorytet, chętniej ulegniemy jego prośbie, czy opinii

Przykład 1: zauważyłam, że teraz wśród młodych ludzi zmienia się autorytety. Kiedyś to były gwiazdy, piosenkarki, a teraz są to bogate dziewczyny, które opowiadają o swoim życiu na YT. I w myśli młodej, zagubionej osoby rodzi się, "też taka chcę być". A jak już taka Youtuberka odpisze na komentarz, to szał ciał, radość przez tydzień. Takie realia. Oglądając filmy o drogich produktach rodzi się myśl w Nas, też to chcę mieć. Na bank jak kupię torebkę za 300 zł to każdy będzie mnie lubił, a jak założę buty za 1000 to cały świat jest mój.
Ale nie o tym mowa. Później taka Youtuberka staje się kreatorką mody i stylu wśród młodzieży. Produkty przez nią promowane rozchodzą się jak świeże bułeczki. Gdzie się nie pojawi na evencie, wróży powodzenie i zyski dla przedsiebiorstwa.
Niestety, firmy też o tym wiedzą i inwestują w kampanie z tymi osobami. Nikt nie napisze to skromnej, mało znanej blogerki ze wsi. Bo po co? Strata kasy. Nikogo nie interesuje,że jej treści w niczym nie są gorsze. Liczy się fejm...

Przykład 2: przekonanie, że znany aktor, czy bloger nie poleci bubla. My dajemy mu zaufanie, on ma za zadanie nas nie zawieść.
      
Reguła niedostępności
Im produkt trudniej dostać, tym bardziej chcę go mieć.

Przykład 1: kosmetyki. Sama pamiętam jak kilka dziewczyn miało tylko kosmetyki NYX czy Too Faced. Jakie piękne makijaże chciałam nimi wyczarować, jak bardzo chciałam je mieć. Teraz, gdy mam sklep za rogiem i przechodzę obok stoisk, mam chęć kupić te malowidła, ale już nie tak bardzo, jak wtedy, gdy nie można ich było dostać stacjonarnie. Teraz są na wyciągnięcie ręki.
Zauważyłam, że każda fanka makijażu cieszyła się, że te firmy będą dostępne w Polsce. Nadal produkty tych firm są często publikowane w sieci, ale już ta chęć zakupu jest troszkę mniejsza. 
I nie chodzi tu tylko o NYX czy Too Faced, te przykłady wpadły mi do głowy. O wiele innych firm też. Na samym początku wzbudzają w kliencie chęć posiadania produktu, utrudniają mu do niego dostęp, a później atakują i udostępniają stacjonarni

Przykład 2: limitowana edycja- i wtedy ruch na dany produkt jest większy. "bo go za miesiąc nie będzie" , jak ja bez niego przeżyję :) 
Tak to działa. W głowach ludzi rodzi się myśl, że skoro trudno dostępne, to na bank dobre. A to guzik prawda. 

Przykład 3:  niektóre sklepy pokazują produkty, które są wyprzedane. Ktoś pomyśli,ale po co? Chyba, żeby pokazać, jak ktoś zawalił i nie zamówił towaru na czas. Wcale, że nie ;) My klienci zwracamy częściej uwagę na to, czego nie ma, niż na to co jest. Taka mentalność, marzymy o czymś czego nie możemy mieć, zamiast cieszyć się z rzeczywistości. Zapewne, gdy dowiemy się, że któregoś tam lutego wraca to do oferty, chętniej sięgniemy po taki produkt, bo za chwilę będzie wyprzedany.

Przykład 4: promocja oraz gratis dla pierwszych 300 osób. I jak uda Ci się zgarnąć tą darmówkę, jaki wtedy jesteś gość ;) A w rzeczywistości tych darmówek może być tysiące 

Reguła zaangażowania i konsekwencji
Czyli nic innego jak konsekwencja w działaniu 

Przykład: stoisz przy kasie z produktem "z promocji" i akurat jak masz płacić okazuje się, ze promocja obowiązuje od jutra. Mówisz: "dobra niech będzie" ;) Jesteś konsekwentny, sklepy wiedzą, że i tak to kupisz i tak. A Tobie jest głupio, bo nie przeczytałeś na karteczce od kiedy to obowiązuje 

Tak na nas ma wpływ społeczny oraz reklamy, promocje. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak łatwo nas oszukać, dać się zwieść. 

Dlatego drogie blogerki, Youtuberki, celebrytki, pamiętajcie, że Wy też kreujecie naszą rzeczywistość i dochody sklepów ;) I przez Was wydajemy ciężko zarobione pieniążki. Bo pokazujecie, te piękne makijaże, świetnie dobrane stroje, ładnie urządzone mieszkania .Bo pokazujecie, że jak człowiek chce to może.

Napiszcie swoje przykłady z życia ;)

Buziaki ;*    

40 komentarzy:

  1. Hm, nie każda firma patrzy na like, bo ja sama nie mam dużo, a już kilka propozycji otrzymałam (póki co każdą odrzuciłam, bo mnie nie zainteresowała, taka wybredna jestem :P), ale pewnie jest część takich firm, dla których liczy się ilość, a nie jakość. Nie oszukujmy się, ale dużo więcej kosztuje reklama w tv, niż zdjęcie na blogu (nawet jak się obraduje taką blogerkę paczką o wartości 500zł ;P). Dwa słowa działają na naszą podświadomość, że musimy coś mieć - edycja limitowana oraz wycofanie produktu - mówimy sobie: muszę to mieć, bo zaraz nie będzie. :P A najgorsze co może być, to wyprzedaż i... dopisanie wyższej ceny i skreślenie jej, a sprzedawanie po tej normalnej cenie... kto nie wiedział, to kupi i "zaoszczędzi". Dlatego warto się pilnować i planować zakupy :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz ;) A o tym nie pomyślałam ;) Rzeczywiście tak jest, że ceny się zawyża, żeby je obniżyć ;)

      Usuń
    2. Bratowa tak miała raz... podobały jej się buty, ale kosztowały 250 zł. Poszła na wyprzedaż i była super promocja - z 350 zł na 250! Już nigdy więcej nie odwiedziła sklepu:P

      Usuń
  2. Świetny pomysł na posta, bardzo fajnie się czytało. Taka prawda, w dzisiejszych czasach liczy się fejm dla wielu osób, a najbardziej tak jak piszesz dla firm, które szukają darmowej reklamy. I racja, nie ma też nic w tym złego, jeśli tylko blogerka bądź celebrytka przekaże szczerą opinię o tym produkcie, zwłaszcza kiedy jest z wyższej półki i musimy zastanawiać się dway razy czy nas na niego stać. Gorzej jeśli taka pozywtyna opinia to fejk, a my wydamy swoje oszczędności na zwykłego bubla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często czytam takie komentarze, że czytelnicy są zawiedzeni, bo znana blogerka coś poleciła. A blogerka tak odkręci sytuację, że to klient jest poszkodowany ;(

      Usuń
  3. Świetny i niesamowicie prawdziwy tekst. Niestety ilość lajków i obserwatorów jest bardzo często ważniejsza niż prawdziwość, szczerość i wiedza ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam wrażenie, że firmy współpracują tylko z tymi wielkim blogerami, nie dając szansy rozwoju i współpracy tym mniejszym .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy zaczynałam swoją przygodę z blogiem, myślałam, że to wszystko jest lepsze, łatwiejsze. Teraz wychodzą różne kwiatki. Firmy stawiają na zysk, i nie są instytucjami charytatywnymi ;)

      Usuń
  5. Ja widzę po tych bardzo popularnych blogerkach że promują czasem takie śmieci że brak słów 🙁 No niestety większość w to uwierzy.. Szkoda też że nie analizują kupionych lajkòw i obserwacji tylko.takie osoby traktują dużo lepiej, bo mają więcej mimo że nie uczciwie. 😉 Dużo tego jest..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasami widzę jak promują hybrydy, mało znanych marek, które są bublami. Jak pokazują kremy, beznadziejne. A i tak ich traktuje się lepiej

      Usuń
  6. Przeczytałam od dechy do dechy ;) I faktycznie zgadzam się co do słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No niestety takie czasy nastały. Ludzie bardziej utożsamiają się z blogerkami niż aktorkami czy piosenkarkami, dlatego też bardziej ufają ich opinii. Szkoda tylko, że często opinie są nieszczere, a za pozytywną recenzją stoją pieniądze :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że też to zauważyłam. Kilka lat temu, dla młodzieży autorytetem były aktorki, piosenkarki, a teraz są to autorki kanałów na YT

      Usuń
  8. Zdecydowanie masz rację 😊 sama często kupuje coś, na co jest wielki szum w blogosferze, żeby zwyczajnie sprawdzić czy dany produkt jest rzeczywiście wart tego szumu. i biznes się kręci 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo, że wiem jak to działa, sama tak robię. Gdy jest szum wokół jakiegoś kosmetyku, kupuję go. Chcę sama sprawdzić, czemu taki szum

      Usuń
  9. Bardzo ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niektóre popularne blogerki nawet nie mają pojęcia o czym dokładnie piszą, wkurza mnie takie coś. Ja szczerze mówiąc wolę sama coś kupić i napisać rzetelną opinię, a nie użerać się z firmami, bo jak się nie napisze, że kosmetyk, który się dostało jest dobry to potem są pretensje. Nie u wszystkich, ale zdarza się tak :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny wpis i miło się czytało;) Od razu pomyślałam o rosyjskich czy indyjskich kosmetykach, których na początku nie było w sklepach stacjonarnych, jedynie dostępne przez internet, a teraz widzę je w wielu drogeriach i jakie jest nimi zainteresowanie:) A promowanie przez znane blogerki kiepskich kosmetyków to częste przypadki niestety, dlatego wolę blogi nie tak znane ale choć bardziej rzetelne;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tak, znam kilka z tych technik.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny tekst o pod kilkoma regułami pewnie też bym się podpisała, ale nie zawsze wszystkie firmy patrzą tylko na ilość :) Ja nie jestem super popularną blogerką, a zdarzają mi się świetne współprace :) Wydaje mi się, że dużą wagę gra tu mimo wszystko jakość (oczywiście mówię o mniejszych i mniej znanych blogerach) :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cała prawda.Masz rację najczęściej zauważane są blogerki, które już zaistniały.Aby się wybić trzeba mieć też dobry sprzęt.Bo ludzie są wzrokowcami.Przyciaga ich to co ładne , niepowtarzalne.W sumie teraz ciężko jest się wybić, bo coraz więcej nowych twarzy się pojawia.Trzeba włożyć w to trud i poświecic dużo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na samym początku mówię od razu? Tak napisałaś na fejsie. Nie czujesz, że to masło maślane? Lubię czytać Twoje wpisy, tematy są fajne, ludzkie i dlatego chciałabym podpowiedzieć rezygnację z wszechobecnych emotikonek i pracę nad budowaniem poprawnych skladniowo zdań. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog to nie miejsce na budowanie poprawie składniowo zdań. Co myślę to piszę. Staram się używać języka prostego. Na codzień nie mówmy pełnymi zdaniami. Co czuję, to piszę

      Usuń
    2. Rozumiem i nie neguje. Po prostu czytając inne blogerki i Ciebie rzuciła mo się w oczy ta różnica dotyczącą pisania, dlatego chciałam podpowiedzieć.

      Usuń
    3. Dziękuję, ale blog to moja powierzchnia i nie będę upodabniać się do innych blogerek :)

      Usuń
  16. Coś w tym jest :) ale kiedyś miałam zestaw nuxe olejki do ciała które każde zachwyca a jak dla mnie nie różni się niczym specjalnym kiedy zrobiłam ich recenzje to kilka osób nie chciało mi wierzyć że ja jednak go nie polubiłam " bo to luksusowy" produkt.. luksusowy tak ale tylko przez cenę.. natomiast ja zawsze patrzę na siebie w ocenie kosmetyków, np nie używam żeli do mycia twarzy i nawet gdyby żel był że złota to i tak bym go nie używała.. bo wiem że to się źle dla mnie kończy. Myślę że wszystko zależy też od danego blogera bo są tacy którzy nawet papier toaletowy będą polecać żeby tylko dostać go za free

    OdpowiedzUsuń
  17. Z tymi lajkami na Facebooku, to sprawa faktycznie wygląda komicznie. Firmy wolą współpracować z blogerkami, które mają dużo lajków i zwykle nie wnikają czy są to lajki wypracowane czy zakupione na Allegro :) Jak można uważać dany blog za wiarygodny jeśli 3 dni po udostępnieniu pierwszego wpisu ma ponad 1000 polubień? Przykre jest to, że najczęściej doceniane są osoby które kombinują i idą na łatwiznę. Na szczęście nie zawsze tak jest i blogerki, które cierpliwie dostarczają ciekawych i przydatnych treści w końcu też zostają docenione. Nawet jeśli nie mają aż tyle oferty współpracy, to mimo wszystko ich praca zostaje w końcu doceniona. I uważam, że właśnie takie blogi warto odwiedzać :)Bardziej wiarygodna jest nieznana blogerka, która rzetelnie opisuje wady i zalety danego produktu niż topowa blogerka, która reklamuje kosmetyk, bo jej za to zapłacono :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny pomysł na post. a co do ilości lajków- to nie chodzi tylko o fejm, firmy patrzą po prostu na zasięg danego blogera. Z ich punktu widzenia ilość lajków/odsłon przekłada się na to czy bloger rzeczywiście ma czytelników. Prawda jest taka, że jak blogerka jest z małej miejscowości, nie ma fb (jak ja przez długi czas, ani instagrama, ani nawet google+), ale ma odsłony to dobitnie świdaczy, że pisze dobrze, bo ktoś to czyta i taka osoba będzie miała propozycje współpracy-nawet jeśli nie jest na wszystkich możliwych platformach społecznościowych. Inaczej wygląda to z naszej strony, ale sama rozumiem takie podejście współpraca/gifty itd. to nic innego jak reklama, a sama w sobie jest skuteczna gdy trafi do odpowiedniej liczby osób ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niestety popularność robi swoje. Im wyższe statystyki tym lepiej. Czasami jak popatrzymy na wpisy to niemalże każda recenzja jest pozytywna. Czy aby na pewno każdy posiadany przez nas produkt działa idealnie? Nie sądzę...
    Śmieszy mnie też i przy okazji przeraża jak 12/13-letnie dziewczynki zaczynają nagrywać filmiki na YT i robią z siebie wielkie znawczynie. Przeczytają brednie, potem to powielają, wprowadzają w życie i jest więcej szkody niż pożytku.

    OdpowiedzUsuń
  20. Prawdę mówiąc, to chciałabym mieć tyle lajków, żeby móc zarabiać na tym, co lubię robić :) czyli na blogowaniu :) niestety, coś wolno mi to idzie, ale może w okolicach 40 urodzin będę mogła być autorytetem w sprawie proszków :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam, że im trudniejszy mamy do czegoś dostęp, tym bardziej nam na tym zależy. Dlatego firmy tak chętnie wypuszczają limitowane kolekcje ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. niestety to co napisalas jest prawda :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nie do końca się zgodzę. A raczej nie zgodzę się z tytułem. Sama jestem zarówno blogerką zajmującą się kosmetykami i makijażem, jak i z wykształcenia zajmuję się marketingiem, reklamą itp. I części opisanych rzeczy na pewno nie nazwałabym manipulacją ani nawet zwodzeniem, bo przecież każdy o tym wie :) To, że firma wyśle paczkę blogerce - oczywiste jest to, że jest to forma promocji. To nie jest promowanie za darmo - w zamian otrzymujemy produkty. Jest to albo barter wcześniej ustalony, albo po prostu nadzieja na to, że produkty firmy zostaną pokazane. Nikt nie rozdaje źródła swojego dochodu za darmo, więc nie uważam też żeby to było coś złego. Zwłaszcza, jeśli blogerka wprost zaznacza, że to paczka, którą dostała w prezencie. To taki product placement po prostu :) I stąd też wynika kolejny fakt - najpopularniejsze osoby zgarniają najwięcej. Tak samo logiczne - blogerzy są nośnikiem reklamowym. Tak jak nikt nie umieści billboardu na zabitej deskami wiosce, tak samo nikt nie da swoich produktów blogerowi, którego nikt nie zna. To jest biznes, a nie dobroć serca :p Jedynym wyjątkiem są sytuacje, gdy firma stawia na ilość, ale osób i wysyła np. jeden drobny produkt do 200 blogerów, bo zależy jej na tym by klient miał częsty kontakt z reklamą na różnych blogach (wtedy pomyśli sobie: skoro wszyscy o tym piszą, to może coś w tym jest lub chociaż zapamięta produkt). No i najważniejsze - zawsze wychodzę z założenia, że jeśli ktoś jest małym blogerem ale tworzy naprawdę profesjonalne treści, to wkrótce stanie się dużym blogerem ;)
    Próbki i degustacje służą po to, by klient mógł przetestować produkt i kupić go, jeśli przypadnie mu do gustu :) Fakt, lubimy sklepy gdzie często dostajemy próbki, ale tak naprawdę to jest tylko efekt uboczny, a nie zamierzone działanie :p Próbki czy degustacje pochodzą od producentów, a nie od właścicieli sklepów. To, że np. Knorr zrobi w Carrefourze degustację, to jest pomysł Knorra a nie marketu :p A Knorr ma gdzieś czy jego produkty kupimy tu, czy tam :)
    Pójście za tłumem... Ale przecież często tak jest, że to, co odpowiada większości, faktycznie jest lepsze. W blogosferze często wybuchają mody na różne produkty i zazwyczaj faktycznie sprawdzają się one u większości osób. Jeśli tylko nie jest to zabieg promocyjny firmy (czyt. wyślą do wszystkich produkty, więc wszyscy będą o nich mówić), a po prostu jedna osoba od drugiej będzie się dowiadywać, że coś jest super i u niej też będzie się to sprawdzać, to jest to naprawdę fajna sprawa. I w dużej mierze po to jest blogosfera urodowa - żeby się dowiadywać o nowinkach i fajnych kosmetykach :)
    Mnie zazwyczaj niedostępność produktu zniechęca, bo nie chce mi się płacić za przesyłkę zza granicy :D A teraz jak mam dostęp do Nyxa to bardziej mam ochotę się skusić :p I przyznam szczerze, że jeszcze nie spotkałam się z teorią, że jeśli coś jest niedostępne, to od razu ma być dobre. Raczej podpięłabym to pod zaufanie co do opinii innych o produkcie. Sam fakt, że np. w Anglii jest coś, czego u nas nie ma jeszcze nie robi wrażenia :p
    Wiem, że post miał być traktowany z przymrużeniem oka, dlatego tak też traktuj moją odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marketingiem internetowym interesuję się od kilku miesięcy ;) Lubię czytać i obserwować to co dzieje się wokół mnie.
      Co do tytułu, to jestem blogerką i manipulacja występuje w moim życiu, czy tego chcę, czy nie. Więc tytuł można również podpiąć pod moje życie ;)Chciałam przedstawić reguły manipulacji na mój sposób.
      To co napisałaś to prawda, biznes to biznes. Ale tak jest, że nie ma nic za darmo. Dziewczęta, które zakładają blogi oraz ludzie którzy nas otaczają myślą, że to wszystko jest za darmo. Że nie ma w tym naszej pracy. Uważam, że nie skłamałam, firmy wysyłając paczkę oczekują czegoś w zamian, sam test produktu nie wystarczy, muszą za tym iść zdjęcia na Insta czy FB.
      Niestety zaobserwowałam też sama, że blogerzy polecają produkty, za które im płacą. ( jedynie nie mam za złe dziewczynom, które tworzą makijaże, i pokazują jak dany produkt się prezentuje). Jako przykład mogę podać hybrydy EmNail. To mój pierwszy zakup. Zdejmują się bardzo ciężko, a jedna z blogerek nie uznała tego za wadę, tylko zaletę, bo są trwałe. To nic, że pigmentacja słaba, że na skórki wylewają się i żeby zdjąć, trzeba je drapać.
      Ale to nie tej jeden jedyny przykład ;)

      Blogosfera dla mnie, to skarbnica wiedzy. Dzięki dziewczynom dużo się dowiedziałam i nauczyłam ;)

      Dziękuję za Twój komentarz, który jest bardzo ciekawy i pokazuje troszeczkę inny punkt widzenia niż mój ;)

      Usuń
  24. Mnie kiedyś zdenerowała youtuberka ktora mówiła, że woda danej marki jest niedobra, nie przepada za nią, a za jakiś czas brała udział w kampanii tej wody, polecając jej picie. Kiedy zapytałam dlaczego tak robi, odpisała że woda to woda żadna nie jest smaczna.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja znowu jestem przekonana, że jeśli ktoś za bardzo coś wychwala, to może jednak nie dlatego że mu się to sprawdziło, tylko dlatego że został do tego namówiony... Zwykle mam do tego dystans, nie biegnę do sklepu po coś, co pokazała bardzo znana w social mediach osoba. Niestety tak wygląda ten "świat", wszędzie znajdą się uczciwi, dobrzy ludzie, ale też tacy, którym zależy na korzyściach i robieniu dobrej reklamy, czerpaniu korzyści :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny oraz każdy komentarz :)
Do każdego komentującego zaglądam :)
Jeśli podoba ci się blog zapraszam do obserwacji :) Daj znać koniecznie w komentarzu, odwdzięczę się tym samym :*
Dziękuję i pozdrawiam :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 @MadziaWas , Blogger