Propozycja manicure na Walentynki oraz smutna sytuacja w Empiku ;(
Czołem ;) Na samym początku bardzo Was przepraszam, że jest mnie tak mało. Mam sesję na głowie ;( Każdą wolną chwilę poświęcam na naukę "Polityki pieniężnej". Wczoraj wieczorkiem postanowiłam przygotować coś specjalnie na Walentynki. Mam nadzieję, ze moja propozycja przypadnie Wam do gustu.
Niestety w dzisiejszych czasach nie jest, tak kolorowo i przyjemnie, jak bym chciała. Bardzo przykrej sytuacji doświadczyłam dziś w Empiku. Jakiej? Wytrwajcie do końca ;) To takie małe ostrzeżenie dla nas wszystkich.
Na zdjęciu możecie zobaczyć jakich lakierków użyłam. Stylizacja powstała lakierami Semilac.
W poniedziałek postanowiłam zamówić książkę. ( jaką? możecie zobaczyć na snapie madzik_p ). Na sklepie była jedna sztuka i nikt nie mógł jej znaleźć. Pani ekspedientka zaproponowała mi, żebym zamówiła w kasie. I tak zrobiłam. Gdy zapytałam o cenę, Pan tak szybko powtórzył, że nie usłyszałam. Co będę się dopytywać, przecież Pani wcześniej mi powiedziała, oraz gdy szukałam, przez komputer zamieszczony w sklepie to było 20,93.
Środa, godzina 9,09- sms ze sklepu, że książka do odbioru. Po pracy udałam się więc po mój zakup.
Pan Ekspedient: Pani imię i nazwisko
Ja: Magdalena P....
PE: nie mamy takiego zamówienia
Ja: dziwne, dostałam dziś sms
PE: poproszę numer zamówienia
Ja: (wyjęłam tel i podałam nr)
PE: podała Pani złe nazwisko.
Ja: ale ja podawałam je Panu, podczas zamówienie
PE: jak Pani widzi jest błąd
Ja: no widzę, ktoś zjadł "s"
PE:29,90 poproszę
Ja: Dlaczego, aż tyle. Przecież ta książka kosztuje 20,93?
PE: niestety nie, książka kosztuje więcej.
Ja: Patrzyłam dziś na ten wyświetlacz w sklepie, aby upewnić się i tam jest 20,93. ( coś mnie podkusiło przed wejściem, żeby rzeczywiście sprawdzić).
PE: na stronach internetowych mamy inne ceny.
Ja: ale ja nie zamawiałam przez Internet. Zamawiałam tu w sklepie
PE: jeżeli zamawia się u nas w sklepie to nie obowiązują ceny promocyjne
Ja: ale cena w sklepie wynosi 20,93, więc ja po tej cenie zamówiłam
PE: przykro mi, ale cena jest taka jaka jest.
Ja: nie opłaca mi się to, jestem w plecy prawie 10 zł
PE: może Pani zrezygnować z zamówienia i ewentualnie jak jest na sklepie to może Pani ją kupić po niższej cenie.
Ja: to ja rezygnuję z zamówienia
PE: dobrze
Tak się zakręciłam, że zostawiłam telefon przy kasie. Jak to zrobiłam? Nie mam pojęcia.
Później poszłam szukać książki, wracam do kasy i coś mnie podkusiło, żeby zadzwonić do Dara. Patrzę, nie mam telefonu. Wiecie jak to jest, na środku sklepu, przeszukiwanie torebki. Nie ma, nie ma mojego telefonu. Matko kochana, ktoś ukradł mi telefon. Ale jak, w autobusie? Nie, miałam go w sklepie. Znaczy, ze ktoś wyjął mi go z torebki. Myślę, podejdę do kasy. Pytam się Pana Ekspedienta, czy nie zostawiłam tel.
PE: tak, został tu, czy to ten?
Co mi oczy wyszły z orbity. Jak to? Zostawiłam tel, ma go, widział jak chodzę po sklepie i szukam tej książki i nie podszedł, oddać?
Ja: tak, to mój. Dziękuję
Wyszłam prawie ze łzami w oczach. Czemu? Co by było, gdybym wyszła ze sklepu? Oddałby ten telefon, czy nie?
Sama pracowałam jako kelnerka i różne rzeczy znalazłam. Od tabletów, telefonów, po książki, kluczyki czy dokumenty. Nic nie wzięłam. Nawet raz za Panią biegłam w mróz -20, żeby oddać jej telefon za 100 zł. A tu chodziłam po sklepie i nic, zero reakcji. Czy w takich sklepach to normalne, że ludzie zostawiają drogie przedmioty i nikt na to nie reaguje?
Bardzo mi zrobiło się przykro. Bardzo.
Na koniec chcę jeszcze raz pokazać Wam moje paznokcie. Nawet nie wiecie, ile radości mi sprawia malowanie paznokci. Szczególnie teraz, gdy mam tak mało czasu.
A wy mieliście jakieś dziwne sytuacje w sklepie? Zawiódł ktoś Was kiedyś, tak jak mnie ten Pan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny oraz każdy komentarz :)
Do każdego komentującego zaglądam :)
Jeśli podoba ci się blog zapraszam do obserwacji :) Daj znać koniecznie w komentarzu, odwdzięczę się tym samym :*
Dziękuję i pozdrawiam :)