Pamiętnik cz.1- Studniówka ;)

Pamiętnik cz.1- Studniówka ;)

Styczeń- miesiąc, który kojarzy mi się bardzo miło. Lubię wracać pamięcią do tego wydarzenia- STUDNIÓWKI. Jeden, jedyny taki bal w życiu. Przygotowywałam się do niego tygodniami, aby ta noc była wyjątkowa. Czas powiedziec o niej kilka słów ;) Zapraszam


Przygotowania trwały około miesiąca. Wiecie zakup sukienki,butów, dodatków, próby Poloneza- czas mijał bardzo szybko. Tak samo jak uciekały pieniążki. Cena naszego balu to 500 zł. Dużo prawda? Dołożyć cenę kreacji, butów, kosmetyczki, fryzjera, solarium. Wychodzi bardzo drogo. Ale warto :) 

Przecież to tylko jedna noc, która jest bardzo krótka. Za to wyjątkowa. 

Moja klasa liczyła 20 osób (16- Panów oraz 4 Panie) + Sorka, którą każdy będzie bardzo miło wspominał. Na bal przyszło 17 osób- 3 nie dotarły z przyczyn osobistych. Miałam ten zaszczyt prowadzić Poloneza, który u nas bardziej przypominał układ taneczny, niż klasyczny taniec. ( pierwszych par było,aż 4 ;) ). 
26 stycznia byłam pierwszy raz u kosmetyczki :) Nie sądziłam, że makijaż jest w stanie dodać tyle pewności siebie. Paznokieć obowiązkowo zrobiony, do tego solarium, biżuteria. Zakładamy sukienkę i w drogę. 

Tego dnia, czułam się taka piękna oraz dorosła. Rodzice mi zaufali i pozwolili iść na pierwszy w życiu bal z ludźmi, których bardzo lubiłam i spędziłam z nimi 4 lata. Mogliśmy razem wyszaleć się oraz chociaż na chwilę zapomnieć o troskach, maturze, naszych problemach. 

Pamiętam do tej pory jak patrzyli na mnie rodzice, gdy wychodziłam z domu w tych nowych szpileczkach oraz pięknej, czarnej sukience. Czułam, że rozpiera ich duma, że tak daleko dotarłam oraz, że udało im się poprowadzić mnie, tam gdzie byłam. W głowie miałam milion planów, marzeń, które bardzo chciałam zrealizować. 

Tańce, zabawa, uśmiech, zero łez i zmartwień. Nauczyciele, którzy nacodzień byli źli i wymagający, nagle stali się wyluzowani, zabawni i pokazali swoją "ludzką" twarz. Bawiliśmy się razem, bez podziału na klasy, technikum- liceum, chłopak czy dziewczyna. 

Na balu byłam razem z moim narzeczonym. Razem mogliśmy celebrować ten dzień. Później oglądaliśmy płytkę oraz wspominaliśmy ze znajomymi jak to było. 

Kochani ;) Jeżeli Studniówka przed Wami i zastanawiacie się czy iść, nie marnujcie tej szansy. Zakładajcie szpileczki, sukieneczkę i  w drogę. ;) Wiem, że czasy się zmieniły i koszt takiej imprezy jest wysoki, ale o tym wiadomo nie od dziś. Nikt nie mówi Wam z dnia na dzień, że na jutro musicie mieć 500 złotych. Macie czas na oszczędzanie, na poproszenie babci, wujka, brata o małą pomoc. Ktoś powie, że za te pieniądze kupiłby sobie o wiele więcej, niż daje mu ta noc. To prawda, za 500 zł można kupić bardzo dużo, ba nawet przeżyć cały miesiąc. Lecz pozostaje coś innego, wspomnienia. Tego Wam nikt nie odbierze. Za 20 lat nie będziecie pamiętać, pojedynczych historii z życia, za to ten bal będziecie pamiętać jakby był wczoraj. Pozostaną Wam zdjęcia, płytka i miłe wspomnienia w głowie.

Dlatego warto do tego dnia przygotować się odpowiednio. 

Kupić ładną sukienkę, rozchodzić pantofelki, zapisać się do kosmetyczki, wyregulować brwi, delikatnie się opalić, no i odwiedzić fryzjera.  Uważam, że dla tej jednej nocy warto ;)
Tylko proszę, nie przesadzajcie. Wygląd jest ważny, lecz nie najważniejszy. Ludzkiej głupoty nie przykryje nawet najładniejsza sukienka czy najcudowniejszy makeup. We wszystkim trzeba znać umiar. 
Dokładnie, we wszystkim, w alkoholu szczególnie. Tak moi drodzy, na studniówkach są procentowe napoje. Oczywiście,na stołach nie stoi, no bo jak? Przecież nauczyciele patrzą i tak nie wypada. Buteleczka stoi zwyczajnie pod stołem, bądź schowana w torebce. Ale zawsze jest, czy tego chcemy czy nie. Dlatego proszę o umiar. Bardzo łatwo jest przekroczyć tą złotą granicę, która później nazywana jest "miałam gorszy dzień, normalnie to by mi nic nie było". Wszystko jest dla ludzi, ale studniówki nie powtórzymy, a drinka wypić możemy też za tydzień.

Jak wspominacie swoją studniówkę?
Może przygotowujesz się do niej właśnie teraz? Daj znać jak to teraz wygląda . 


Buziaki ;*
Propozycja manicure na Walentynki oraz smutna sytuacja w Empiku ;(

Propozycja manicure na Walentynki oraz smutna sytuacja w Empiku ;(

Czołem ;) Na samym początku bardzo Was przepraszam,  że jest mnie tak mało. Mam sesję na głowie ;( Każdą wolną chwilę poświęcam na naukę "Polityki pieniężnej". Wczoraj wieczorkiem postanowiłam przygotować coś specjalnie na Walentynki. Mam nadzieję, ze moja propozycja przypadnie Wam do gustu. 
Niestety w dzisiejszych czasach nie jest, tak kolorowo i przyjemnie, jak bym chciała. Bardzo przykrej sytuacji doświadczyłam dziś w Empiku. Jakiej? Wytrwajcie do końca ;) To takie małe ostrzeżenie dla nas wszystkich.


Na zdjęciu możecie zobaczyć jakich lakierków użyłam. Stylizacja powstała lakierami Semilac. 



W poniedziałek postanowiłam zamówić książkę. ( jaką? możecie zobaczyć na snapie madzik_p  ). Na sklepie była jedna sztuka i nikt nie mógł jej znaleźć. Pani ekspedientka zaproponowała mi, żebym zamówiła w kasie. I tak zrobiłam. Gdy zapytałam o cenę, Pan tak szybko powtórzył, że nie usłyszałam. Co będę się dopytywać, przecież Pani wcześniej mi powiedziała, oraz gdy szukałam, przez komputer zamieszczony w sklepie to było 20,93. 
Środa, godzina 9,09- sms ze sklepu, że książka do odbioru. Po pracy udałam się więc po mój zakup. 

Pan Ekspedient: Pani imię i nazwisko
Ja: Magdalena P....
PE: nie mamy takiego zamówienia
Ja: dziwne, dostałam dziś sms
PE: poproszę numer zamówienia
Ja: (wyjęłam tel i podałam nr)
PE: podała Pani złe nazwisko.
Ja: ale ja podawałam je Panu, podczas zamówienie
PE: jak Pani widzi jest błąd
Ja: no widzę, ktoś zjadł "s"
PE:29,90 poproszę
Ja: Dlaczego, aż tyle. Przecież ta książka kosztuje 20,93?
PE: niestety nie, książka kosztuje więcej.
Ja: Patrzyłam dziś na ten wyświetlacz w sklepie, aby upewnić się i tam jest 20,93. ( coś mnie podkusiło przed wejściem, żeby rzeczywiście sprawdzić).
PE: na stronach internetowych mamy inne ceny.
Ja: ale ja nie zamawiałam przez Internet. Zamawiałam tu w sklepie
PE: jeżeli zamawia się u nas w sklepie to nie obowiązują ceny promocyjne
Ja: ale cena w sklepie wynosi 20,93, więc ja po tej cenie zamówiłam
PE: przykro mi, ale cena jest taka jaka jest.
Ja: nie opłaca mi się to, jestem w plecy prawie 10 zł
PE: może Pani zrezygnować z zamówienia i ewentualnie jak jest na sklepie to może Pani ją kupić po niższej cenie.
Ja: to ja rezygnuję z zamówienia
PE: dobrze

Tak się zakręciłam, że zostawiłam telefon przy kasie. Jak to zrobiłam? Nie mam pojęcia. 

Później poszłam szukać książki, wracam do kasy i coś mnie podkusiło, żeby zadzwonić do Dara. Patrzę, nie mam telefonu. Wiecie jak to jest, na środku sklepu, przeszukiwanie torebki. Nie ma, nie ma mojego telefonu. Matko kochana, ktoś ukradł mi telefon. Ale jak, w autobusie? Nie, miałam go w sklepie. Znaczy, ze ktoś wyjął mi go z torebki. Myślę, podejdę do kasy. Pytam się Pana Ekspedienta, czy nie zostawiłam tel. 

PE: tak, został tu, czy to ten?

Co mi oczy wyszły z orbity. Jak to? Zostawiłam tel, ma go, widział jak chodzę po sklepie i szukam tej książki i nie podszedł, oddać? 

Ja: tak, to mój. Dziękuję

Wyszłam prawie ze łzami w oczach. Czemu? Co by było, gdybym wyszła ze sklepu? Oddałby ten telefon, czy nie? 
Sama pracowałam jako kelnerka i różne rzeczy znalazłam. Od tabletów, telefonów, po książki, kluczyki czy dokumenty. Nic nie wzięłam. Nawet raz za Panią biegłam w mróz -20, żeby oddać jej telefon za 100 zł. A tu chodziłam po sklepie i nic, zero reakcji. Czy w takich sklepach to normalne, że ludzie zostawiają drogie przedmioty i nikt na to nie reaguje? 
Bardzo mi zrobiło się przykro. Bardzo. 

Na koniec chcę jeszcze raz pokazać Wam moje paznokcie. Nawet nie wiecie, ile radości mi sprawia malowanie paznokci. Szczególnie teraz, gdy mam tak mało czasu. 


A wy mieliście jakieś dziwne sytuacje w sklepie? Zawiódł ktoś Was kiedyś, tak jak mnie ten Pan?
Podkłady na których się zawiodłam- L'oreal, Rimmel, Lirene, Eveline.

Podkłady na których się zawiodłam- L'oreal, Rimmel, Lirene, Eveline.

Hejka wszystkim ;) Makijaż jest dla mnie bardzo ważny. Nie wyobrażam sobie pójść do pracy, czy szkoły "nie ogarnięta". Dlaczego? Ponieważ mam duże sińce pod oczami oraz wolę jak moje niedoskonałości są zakryte. Tak mam i już. Lubię dobrze wyglądać, czy to jakiś grzech? W tym celu poszukuję idealnego podkładu od lat. Niestety, nie znalazł się taki, do którego bym regularnie wracała. Dziś chcę pokazać kilka produktów znanych marek, które się u mnie nie sprawdziły. Zapraszam. 


Smooth Matt- Eveline
                                                          
Podkład kupiłam ze względu na dopisek "matt". Moja cera jest tłusta więc poszukuję podkładów, które będą ją bardziej wygładzać niż nawilżać. Niestety, ten podkład się nie spisał. Moja buźka po kilku godzinach się już świeciła oraz konsystencja tego produktu jest bardzo ciężka. Czułam, że zaczął tworzyć maskę na twarzy. Ten produkt nie jest dla mnie. Cena to około 25 zł. 


No Mask- Lirene
                                       
Podkład otrzymałam do testów podczas spotkania blogerek w Warszawie  <<<klik( relacja ze spotkania). Zadaniem tego produktu jest nie tworzyć maski- rzeczywiście nie tworzy. Ba nawet znika po kilku godzinach z niej całkowicie. Moja buzia się po nim świeci oraz nie wygląda świeżo. Po kilku godzinach w pracy podkład znika z cery całkowicie. Cena to 30-40 zł.


 Wake me up- Rimmel
                                           
Podkład kupiłam specjalnie na lato, bo nie lubię ciężkich podkładów na buzi, gdy na dworze jest tak gorąco. Wolę w takie dni wybierać coś lżejszego. Podkład ten wybrałam, ponieważ polecała go Maxineczka ( tak kochani, bardzo często czytam opinie innych użytkowniczek i pod ich wpływem dokonuję swoich zakupów. Sama dzielę z czytelnikami szczerymi opiniami oraz moimi spostrzeżeniami, więc czemu mam nie ufać innym dziewczynom, które tak samo jak ja podchodzą rzetelnie do tematu).  Podkład jak na moją cerę nietrafiony. Zbyt silne składniki nawilżające powodują, że na mojej buzi zaczęły pojawiać się nowe wypryski. Zamiast ładnej świeżej skóry, miałam wrażenie, że coraz gorzej ona wygląda. Dlatego szybko odstawiłam ten produkt. Cena to około 40 zł.



Infallible 24 h-Matte- L'oreal
                                                                
Ten podkład przez kilka tygodni bardzo pokochałam, lecz miłość szybko się skończyła. Mimo używania kremów nawilżających, podkład strasznie wysuszył moją skórę. "Naprawa" mojej buzi zajęła mi około 2 tygodni. Peelingi, kremy oraz maseczki nie pomagały. Podczas używania podkładu na mojej buzi zaczęły pojawiać się dziwne plamy, które po zmyciu makijażu raz znikały, a raz zostawały. :( Nic przyjemnego. Cena to około 50- 60 zł.


Lasting Finish- Rimmel
                                                         
Na sam koniec chciała zostawić podkład, który zawiódł mnie, ponieważ strasznie ciemniał na mojej skórze. Ostatnio była jego wyprzedaż za 7,50 zł- ostatnie sztuki w sklepie. Czekam teraz na nowszą, ulepszoną wersję, może będzie lepsza. Podkład nakładałam rano( godzina 6,30) i co najdziwniejsze dopiero około godziny 10 zaczynał ciemnieć. Czułam się dość dziwnie w ciemnym podkładzie. Nie wiem, jak sprawdza się odcień jaśniejszy, który jest troszkę za jasny. I tu pojawił się problem, kupić jaśniejszy i czekać, aż zmieni odcień, czy lepiej odpuścić. Odpuściłam. Cena to około 30 zł.

Jak widzicie dobór idealnego podkładu nie jest łatwy. Mam z tym nie lada problem. Teraz odkładam do skarbonki pieniążki i chcę kupić produkt z tzw. "wyższej półki" - myślę o Urban Decay lub Too Faced.  Moja cera jest wymagająca, można powiedzieć nawet bardzo. Gdy zaczęłam pracę, moje priorytety się troszeczkę zmieniły. Potrzebuję w mojej kosmetyczce produktów, które wytrzymają cały dzień. O 6,30 kończę się malować, a o 18 dopiero mogę wszystko zmyć z buzi. Więc, rozumiecie mnie dlaczego chcę, aby makijaż był nieskazitelny przez cały dzień. Słabe produkty nie mają u mnie szans. 

A wy na jakich podkładach się zawiedliście, bądź które skradły Wasze serca? :) Miłego tygodnia kochani ;*

Instagram:  kraina_kobiecosci
Snap: madzik_p     <<-----tu Was zapraszam gorąco, codziennie nowa dawka emocji :):):)

Buziaki :*
Kolejna wygrana- lokówka stożkowa Remington- czy jestem z niej zadowolona?

Kolejna wygrana- lokówka stożkowa Remington- czy jestem z niej zadowolona?

Cześć wszystkim ;) Ostatnio usłyszałam zdanie "Ale Ty to masz szczęście" :) Czy rzeczywiście? Z braku wolnych pieniążków i z nadmiaru czasu zaczęłam brać udział w konkursach. Często jest tak, że jak nagroda mi się spodoba to nie wygram. Cóż życie ;) Tym razem było inaczej. Gdy zobaczyłam opis konkursu na stronie ibeauty.pl postanowiłam spróbować i się udało. Wygrałam lokówkę stożkową i to jej będzie poświęcony dzisiejszy post. Zostań do końca, a dowiesz się czy warto wydać tyle kasy oraz czy kupiłabym ten produkt za własne pieniążki. Zapraszam




Kosmetyki, kosmetyki i nie tylko - ulubieńcy roku 2016 ;)

Kosmetyki, kosmetyki i nie tylko - ulubieńcy roku 2016 ;)

Witajcie kochani. 2016 rok, to dla mnie bardzo ważny rok z kilku powodów. Zmiany miejsca zamieszkania, pracy, studiów- ciągłe zmiany. O tym napiszę więcej innym razem. Dziś chcę porozmawiać z Wami o kosmetykach i jednym urządzeniu, którym udało się skraść moje serce w 2016.  Zapraszam ;*



Copyright © 2016 @MadziaWas , Blogger